Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna Forum Puchonów ;)
puchońskie forum ;>
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[Z] Po drugiej stronie lustra

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna -> Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Univien
Krokodyl Złośliwy



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kołdry, a jakże.

PostWysłany: Śro 14:55, 28 Wrz 2005    Temat postu: [Z] Po drugiej stronie lustra

Specjalnie dla Mad, co to się okropnie UPOMINAŁA o to opowiadanie Wink :*
UWAGA SPOJLER!!!

Po drugiej stronie lustra

Entering a part of your mind
Where reality is lost and time stands still
Dreams and nightmares are one
Only hell knows if this is real
No human being has been here before
Not a single soul has seen this before
You are entering a new world and you are the first
The mysteries of life becoming clearer

Behind The Mirror, Behind The Mirror

Flying through the black hole
Things look strange in this new dimension
You expected a brave new world
But what is this - only hate and destruction
No love, no hope only weakness and violence
When you return reality carries on for you
Nothing can help you escape from this world
A place of hate and terror

Behind The Mirror, Behind The Mirror


I jak to sobie wyobrażasz? Teraz, kiedy cały magiczny świat pogrążył się w chaosie. Dlaczego? Jeszcze pytasz, dlaczego? Och, powiem ci dlaczego, ty stary głupcze. Dlatego, że odszedł najpotężniejszy czarodziej na świecie. Nie próbuj zaprzeczać, Dumbledore! Wiem, że się nie poczuwasz. Wiem, że zaraz mi puścisz wiązankę o Potterze, ale to nie zmienia faktu, że byłeś, tak, byłeś, bo już nie ma cię wśród żywych, najpotężniejszym magiem świata. A teraz? Dla jednego nędznego chłopaka, który i tak dybał na twoje życie, byłeś gotowy poświęcić istnienie swoje i niezliczonej liczby innych ludzi. Na Boga, Albusie! Pomyśl! Pomyśl choć przez chwilę, ile znaczy ta strata dla czarodziejskiego świata. Pomyśl o tych wszystkich ludziach, których opuściłeś. Nie patrz tak na mnie, to ci nie pomoże. Nic nie mówisz? Dobrze, zrobię to za ciebie. Wymienię choć część ludzi, których w momencie swojej śmierci zawiodłeś.
Snape. O tak, wymagałeś, żądałeś wręcz od niego, by cię zabił. Ale nie pomyślałeś, jaką krzywdę mu wyrządzisz. Chyba nie spodziewasz się, że ktokolwiek, nawet taki ktoś jak Snape, mógł puścić to w niepamięć. Zapomnieć, że jest mordercą, i to mordercą osoby, która jako jedyna na świecie znała jego prawdziwe oblicze. Zaufała mu i nie odwróciła się, gdy potrzebował pomocy. Taaak... Albusie, pomogłeś mu, ale w momencie, gdy wypowiadał te mało szlachetne słowa zaklęcia uśmiercającego, wyrządziłeś mu największą krzywdę, na jaką byłoby stać człowieka. Wyrzuty sumienia. Nie wątpię, że sobie poradzi. Ta jego codzienna maska po raz kolejny pomoże mu przetrwać. Ale jak długo? Jak długo może żyć człowiek czujący obrzydzenie do samego siebie? Jak długo może żyć człowiek, którego każdej nocy nawiedza ten sam, nagminnie powtarzający się koszmar? Jak długo może żyć człowiek mający świadomość, że jest mordercą? Nie z własnej woli, to fakt, ale jednak. Hmmm... Jak na moje oko, jeżeli chłopak przeżyje wojnę, to wróżę mu ze dwa lata. Jest silny, bardzo silny...
Rubeus Hagrid. Sam widziałeś. Och, jak dobrze widziałeś ten strach w jego oczach. Tę rozpacz. Hagrid nigdy nie potrafił powstrzymywać swoich uczuć. To go kiedyś zgubi, zobaczysz.... Ale mniejsza o to. Wiedziałeś, że momentami zastępowałeś mu ojca? Pewnie nie, ale tak było. Jak wiele mu dałeś za życia. Jak wiele odebrałeś po śmierci. To niezwykłe, że zawsze dobierałeś sobie przyjaciół z każdego kręgu kulturowego, czasami również gatunkowego. Ta praca, którą mu dałeś cztery lata temu, była jedną z najlepszych rzeczy, jakie dla niego zrobiłeś. Być potrzebnym. To zawsze był główny cel Hagrida. Jestem niemal pewny, że podczas pogrzebu czuł się potrzebny. W końcu nieść ciało samego Dumbledore'a to nie lada zaszczyt. Och... Znowu próbujesz zabić mnie wzrokiem? To ci się nie uda. A w moim głosie wcaaale nie było sarkazmu. No, może troszeczkę...
Minerwa McGonagall. Taaak... Ta kobieta traktowała cię prawie jak swojego boga. Dziwi cię to? Nie powinno. Byłeś dla niej autorytetem. Wprawdzie często spoglądała na ciebie z jawną reprymendą, a wtedy czułeś się jak przyłapany na gorącym uczynku pierwszak, szczególnie, jeśli chodziło o cytrynowe dropsy. A propos, masz może je przy sobie? Och, dziękuję. Wyśmienite, naprawdę niebiańskie... Ekhem, a więc, jak już mówiłem, McGonagall miała do ciebie ogromny szacunek. Zawsze liczyła się z twoim zdaniem. I nadal by się liczyła gdyby nie mały, niemal nic nieznaczący fakt, że nie ma cię pośród żywych. A portret to jednak nie wszystko. Duże, bardzo duże brzemię spoczęło na jej barkach ów dnia, kiedy zielony promień zaklęcia zabrał cię z tego ziemskiego padołu. Stanowisko dyrektora w tych trudnych czasach to nie lada wyzwanie. Będzie musiała pomyśleć o wszystkim. O uczniach, o Zakonie, o szkole. Nie byłbym zdziwiony, gdyby zrezygnowała. Ale trwa. Pogrążona w żalu i rozpaczy po stracie najlepszego przyjaciela wciąż czuwa nad setkami uczniów, których życie wisi niemal na włosku. Myśli o wszystkim, ale czy ty podejmując tę swoją, nie wątpię, pochopną decyzję, pomyślałeś, jaki ciężar na nią zrzucisz? Po twojej minie widzę, że nie. Ale przejdźmy do dalszej wyliczanki.
Remus Lupin. Widzę ten grymas! Nawet nie licz na to, że się uwolnisz. Chyba pomału zmierzam do kilku najważniejszych osób. Żal, tak bardzo żal mi tego chłopaka. Zastanów się, przypomnij sobie wyraz jego twarzy, gdy pierwszy raz w życiu wylądował w twoim gabinecie. Przerażony, mały, zbity przez los, jak nieposłuszny pies. Osierocony. Wyrzucony, siłą wyrwany ze zwykłego życia. Pełen bólu i... O tak, pełen człowieczeństwa, jakiego brakowało milionom ludzi na świecie. Przyjąłeś go pod swoje skrzydła. Byłeś pierwszym czarodziejem, który okazał mu choć trochę zrozumienia. Na Merlina, dałeś mu wszystko! Wszystko, co tylko mógł sobie wymarzyć. Dom, wykształcenie, przyjaciół, miłość. Sprawiłeś, że przez te siedem lat spędzonych w Hogwarcie każdego dnia powracał. Do ludzi, do świata. Dałeś mu poczucie, że nie jest odrzuconym przez wszystkich potworem. Był normalnym chłopcem, a jego comiesięczna przypadłość mogła uchodzić tylko za niegroźną chorobę. A teraz? Pomyśl, jak się teraz czuje. Jak może czuć się człowiek, który stracił kogoś, kto podarował mu więcej niż rodzona matka? Dwie straty, dwie najbliższe na świecie osoby. W tym samym dniu, tego samego miesiąca. Szósty czerwca. No, wreszcie się zorientowałeś. Tak, Syriusz Black także umarł tego dnia. Nie niepokoi cię ta data? Dwie szóstki. Brakuje tylko jeszcze jednej, ale nie martw się, tak źle nie jest. A więc wyobraź sobie ból, jaki czuje ten chłopiec. Śmiem twierdzić, że jest jedną z osób, które najbardziej odczuły twoją śmierć, jeśli nie najbardziej. Nie chcę być złym prorokiem, ale rozpacz to nie najlepszy towarzysz na wojnie. Jest szansa, że niedługo skrócą się jego duchowe cierpienia. Czy widzę w twych oczach strach, Feniksie? Tak, mój drogi, śmierć zbierze krwawe żniwo na ziemi. Tego możesz być pewien. Ale na pocieszenie powiem ci, że to nie jest tylko twoja wina. Wielu ludzi jeszcze popełni ogromne, znaczące dla całego czarodziejskiego świata, błędy... To nie zmienia jednak faktu, że wina leży przede wszystkim po twojej stronie... Jeszcze się przekonasz, jak bardzo. Hmmm... Na świecie jest tylu ludzi, których twoja śmierć dotknęła osobiście. Weasleyowie, panna Granger, pan Malfoy, pan Longbottom, wszyscy członkowie Zakonu Feniksa, Aberforth, kadra nauczycielska, uczniowie i wielu, wielu innych, zarówno tych bezimiennych, jak i mających dla ciebie, nie wątpię, ogromne znaczenie. Ale mniejsza o nich. Niemal wszyscy czarodzieje polegali na tobie. Byłeś za nich odpowiedzialny i miałeś obowiązek zrobić wszystko, by uwolnić świat - ich świat - twój świat od Voldemorta! To nie jest proste, poprowadzić słuszną drogą nastolatka, którego los potraktował gorzej niż niesprawiedliwie. Wybraniec. To określenie, przyznasz, jest chyba jak najbardziej odpowiednie. Napiętnowany... Jeszcze zanim się urodził. Życie najbardziej znaczącego dziecka na świecie spoczywało w twoich rękach, odkąd dowiedziano się o śmierci Lily i Jamesa. Mogłeś to dobrze wykorzystać. Ale kilka dni temu popełniłeś największy błąd w swoim życiu. Błąd dotyczący tego chłopca. Odszedłeś. Zostawiłeś go z tym całym bagnem samego, bez żadnej pomocy. Uzbrojonego w serce i kilka nic nieznaczących rad. Nie zdziwisz się więc, kiedy ci powiem, że chłopak czuje się baaardzo zagubiony. A on tak w ciebie wierzył... Jeśli była osoba, do której miał bezgraniczne zaufanie, to byłeś nią właśnie ty. I nic w tym dziwnego. Wszyscy ci ufali. Tak, jak ty im...
Wiara w ludzi. Jedni mówią, że to twoja największa siła. Inni, że właśnie ona doprowadziła cię do klęski. Potrafisz sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zginąłeś? Jeśli nie, chętnie ci pomogę. To przez tę twoją cholerną dobroć! Dla ciebie życie jednego chłopaka było ważniejsze niż twoje własne, ważniejsze nawet niż istnienie miliona innych ludzi. To cię zgubiło! To sprawiło, że cały magiczny świat pogrążył się w chaosie. I nic już na to nie poradzisz. Możesz tylko stać i patrzeć jak umiera to, co tak bardzo kochałeś, co budowałeś przez tyle lat, wkładając w to całe serce. I patrzeć na tych ludzi, którzy tyle ci zawdzięczają, a jedyne, co mogą zrobić dla ciebie, to zapalić świeczkę na twoim grobie i pokusić się o nową wiązankę simbelmyne* - by upamiętniała twą wielkość i potęgę. Czy byłeś wielki? Nie. Byłeś zwyczajnym człowiekiem o głębokiej wierze i dobrym sercu. A teraz pozostały ci tylko wyrzuty sumienia. Gdy młody Harry Potter pogrąży się w rozpaczy. Gdy Severus Snape po raz kolejny sięgnie po coś mocniejszego, starając się zagłuszyć wewnętrzny głos. Kiedy Minerwa McGonagall czwartą z kolei noc spędzi przy biurku, wzdychając ze zmęczenia i pocierając skronie w geście zrezygnowania. Kiedy Rubeus Hagrid ukryje twarz w dłoniach, siedząc na ławce tuż obok twojej trumny. Lub gdy Remus Lupin zawyje żałośnie do księżyca, jakby chciał sprowadzić cię z powrotem...
Powiedziałeś pewnego pięknego dnia szlachetne słowa: Myślisz, że umarli których kochaliśmy naprawdę nas opuszczają? Myślisz, że nie przypominamy sobie ich najdokładniej w momentach wielkiego zagrożenia?
Albusie... Jestem pewny, że pozostaniesz w sercach tych ludzi na zawsze. Ale na miłość boską! To im ciebie nie zwróci, nie pomoże...
- Nie... - Cichy głos i delikatne światło w ciemności.
- Słucham?
- Nie ja to powiedziałem. - Przeraźliwy błękit oprawionych w rogowe okulary oczu. - MY to powiedzieliśmy, mój drogi. My...

Born in this world of hate
You try to escape through the dimensions you made
Trying and trying, trying and trying
Scared of life you exist in endless fear

No love, no hope only weakness and violence
When you return reality carries on for you
Nothing can help you escape from this world
A place of hate and terror
Behind The Mirror, Behind The Mirror

Kreator "Behind the mirror"

* simbelmyne - dla wszystkich, którzy czytali Władcę Pierścieni kwiat ten jest dobrze znany. Pożyczyłam go sobie tutaj. Porastał groby Rohańczyków upamiętniając ich potęgę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Univien dnia Śro 15:34, 28 Wrz 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madlen
Mała Złośnica



Dołączył: 28 Wrz 2005
Posty: 612
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z szpitala dla normalnych inaczej

PostWysłany: Śro 15:32, 28 Wrz 2005    Temat postu:

Un! NAtychmaist napisz, ze to spojler!b Bo nas jeszcze kto zlinczuje...
Dziękuje, ze wkeiłąś. Choć do plucia sie nei poczuwam:) Jam dobrze wychowana. Nie pluje:). ŁĄdne to opowadanko, łądne. Choć ja nei wierze, ze to Dumbl kazał Severkowi się zabić. Ale u Jo wszystko możliwe.
Tytuł intrygujący, kojarzy mi sie z Alicją. Wszystko łądnie, zgrabnie. Dobry styl maszKońcówka ciekawa. I fragment o Hagridzie mi się pdoba. To czekam na coś nowego.
Madlen Mała Złośnica


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AtA
Wtajemniczony



Dołączył: 17 Lut 2006
Posty: 37
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Grzeszne Rozkosze

PostWysłany: Pią 23:49, 10 Mar 2006    Temat postu:

Teraz już zawiadomienie o spojlerach nie ejst potrzebne, ale wiadomo, wczesniej było...

Ładne. Kiedys to czytałąm, choaiz nie wiem nawet, czy skomentowałam, ale teraz, kiedy starałam się przypomnieć to sobie, przeczytać jeszcze raz - kurcze, no, cały zcas cos mi przeszkadzało. A to siostra, dobiajjąca sie do kompuetra, a to krzyk rodziców "Acia! Idź sie myć!", a to angielski... Masakra.

Śliczny monolog/rozmowa. Nie mgołąm se przypomnieć, kto mówi do Albusa, dopiero, keidy mój wzrok padł na belkę tytułu i sam tytuł ficka zrozumiałam... To Albus rozmawiał ze soba, czy raczej - ze swoim odbiciem. Wiemy, jak potrafią dogadywać lustra (;...

Znalazłam ejdno cos, co wydaje mi sie byc błędem:
Cytat:
kilka nic nieznaczących rad.
W innym kontekście "nieznaczące" chyba można pisać razem, ale tu - nie za bardzo... Nie umiem wyjaśnić tej zasady, ale powinno byc osobno.
Według mnie, oczywiście...

Aciak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Puchonów ;) Strona Główna -> Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin